Felieton historyczny. Autorka: Lowisa Lermer. Opublikowany 13 marca 2025
Fenomen Boernerowa polegał na tym, że z chwilą kapitulacji Warszawy, jeszcze w czasie trwania wojny, boernerowiacy zaczęli tworzyć konspirację niepodległościową. Sygnał dał gen. Michał Tokarzewski Karaszewicz, powołując do życia Służbę Zwycięstwu Polski, zaczątek Polskiego Państwa Podziemnego, a potem już poszło (zob. Konspiracja na Boernerowie). Tu działał aż do wybuchu Powstania Warszawskiego „Wapiennik”, krypt 993/W, komórka, która zajmowała się tropieniem i likwidacją zdrajców. Tu działał też, aż do końca wojny i po jej zakończeniu, utworzony w ramach „Garłucha”, Oddział Dywersji Bojowej, który poza działalnością typowo dywersyjną, czuwał nad tym, aby konspiratorzy mogli działać bezpiecznie. Tu działała przez całe sześć lat tajna radiostacja, tajna drukarnia i archiwum KG AK. W domach, głównie przy Legionów, znajdowały się skrytki z bronią, zebraną z pól bitewnych koło Boernerowa, stale uzupełniane zdobywaną od Niemców, podczas akcji ODB. Wiele rodzin przechowywało Żydów. 16 letni Kuba, uciekinier z getta był przejmowany z domu do domu. Mieszkańcy dożywiali żydowskie dzieci przychodzące na Boernerowo z getta. Tu był w czasie Powstania Warszawskiego zakonspirowany szpitalik. Tu odbywało się tajne nauczanie. I wszyscy o tym wiedzieli. Bo tu „wszyscy byli w konspiracji”, jak napisał we wspomnieniach Lucjan Wiśniewski „Sęp” jeden z „Ptaszków”.
Jak to możliwe, że przez całe sześć lat okupacji niemieckiej, a także potem, podczas okupacji sowieckiej nie doszło do wsypy?
Fenomen Boerrnerowa polegał na tym, że tu nie było zdrajców, nikt nie doniósł na Gestapo, czy do niemieckiej policji (miała swoją siedzibę przy Warszawskiej 38). Nikt nie wsypał tajnej radiostacji, tajnej drukarni, archiwum KG AK, siedziby „Garłucha”, „Wapiennika”, tajnych kompletów itd.
Zdarzył się tylko jeden przypadek szmalcownictwa. Mec K. wydał Bronisława Przybysza. (zob. felieton). AK wydała na niego wyrok śmierci, ale udało mu się uciec. To był jedyny przypadek potwierdzający regułę. ODB skutecznie czuwał nad bezpieczeństwem wszystkich zaangażowanych w konspirację. Nie było to łatwe, ponieważ do Boernerowa napłynęło aż drugie tyle uchodźców, obcych, o których nic na ogół nie wiedziano kim byli. Serwujący alkohol restaurator został skutecznie „pouczony” aby tego nie robił, dama lekkich obyczajów, która za bardzo interesowała się siedzibą „Garłucha” została zlikwidowana, siostry zadające się z Niemcami, zostały ostrzyżone. Te zabiegi wystarczyły.
Dlaczego tamto Boernerowo uniknęło wsypy? Bo w przeciągu kilku lat swego istnienia utworzyło wspólnotę obywatelską, która była na tyle silna, że zdołała się sama ochronić. Także przed zdradą.
To Boernerowo już nie istnieje. Zostało zniszczone ostatecznie w 1953 roku, kiedy sowieckie władze zakończyły wysiedlanie boernerowiaków. Bo byli tak silną wspólnotą, że komunistyczna władza się ich bała. Czy dziś to byłoby możliwe? Dziś kiedy pojęcia: Bóg, Honor, Ojczyzna się zdewaluowały. Warto nad tym pomyśleć.

Redakcja portalu boernerowo.org serdecznie dziękuje za nadesłane materiały zaznaczając, że nie sprawdza dogłębnie informacji w dostarczonych tekstach; za ich treść odpowiadają Autorki lub Autorzy.
Zastrzeżenia co do treści prosimy monitować pod nr telefonu +48 797 529 802 i na e-mail portalu.